poniedziałek, 27 lipca 2015

Szybki i prosty shake :)

Nie mam ostatnio czasu na gotowanie, częściej po mojej głowie biegają pomysły na temat remontu ;p Myślę, czy szarość czy biel a może całkiem coś innego, jakie dodatki, jakie półki, lampeczki, firaneczki :) Czyli zbliża się remont. Ostatnimi czasy obiady są raczej na szybko, zazwyczaj mega proste i nie absorbujące masy czasu :) W weekend robiłam karkówkę z ziemniakami w piekarniku, ale przepis wrzucę następnym razem. Dziś coś co zajmuje dosłownie 5 minut a bardzo cieszy, zwłaszcza w te upalne dni.

Shake bananowo-gruszkowy :)
Składniki:
- ulubione lody (u mnie były śmietankowo - gruszkowo - brzoskwiniowe kupione w Biedronce Diuna)
- 2 banany
- mleko

Do przygotowania potrzebujemy blender lub mixer. Do pojemnika kroimy banana, dobrze jest go wcześniej wrzucić do lodówki na ok. 2h by był zmrożony :) Do tego dorzucamy lody gruszkowe i śmietankowe, w zależności ile porcji chcecie uzyskać, u Nas były dwie porcje i poszła cała część gruszkowych i śmietankowych. Do tego trochę mleka. Jeśli dacie go za dużo zabije smak lodów:) Tego Shake'a robił mój Ł i wyszedł rewelacyjny :)

Wszystko mieszamy i przelewamy do pojemników. My mamy specjalne na te okazje ze słomką :)

Shake truskawkowo - bananowy :)
Składniki:
- lody Algida śmietankowa truskawka :)
- truskawki,
- 2 banany,
- mleko.

Tu postępowanie jest identyczne, dodatkowo jeszcze zmroziłam truskawki dzięki temu Shake był mega zimny idealny na upały :)




0

wtorek, 14 lipca 2015

Klient nasz Pan? czy zawsze?


Dzisiaj miałam dość nie miłą sytuację z klientką. Pani była u mnie w zeszłym tyg w środę, chciała projekt kuchni, wizualizację, zazwyczaj robimy jedną opcję jednak obiecałam zrobić Pani dwie. Umówiłam się z Panią na piątek na 14 i poprosiłam by dała znać jeśli miałaby się nie pojawić. Przyszedł piątek, Pani się nie pojawiła, projekt został wykonany. Zadzwoniłam do Pani jednak ta nie odbierała telefonu.
Dziś to jest wtorek Pani do mnie zadzwoniła. I tak wyglądała rozmowa:

-Dzień dobry Studio mebli kuchennych *****
-Ja dzwonie w sprawie kuchni. (cisza w słuchawce)
-Rozumiem, proszę powiedzieć czy chce Pani wycenę, czy w czym mogę pomóc?
-Zamówiłam u Państwa kuchnie i do dzisiejszego dnia nikt się nie kontaktował.
-Rozumiem, proszę poczekać sprawdzę to. Może podać mi Pani nazwisko?
- (tu pada nazwisko Pani)
(chwila ciszy z mojej strony, sprawdzam zamówienia, szukam, nazwisko nic mi nie mówi, w końcu trochę tych kuchni robimy, nie raz kojarzę po kolorze kuchni lub bo wyglądzie klienta)
-Proszę mi powiedzieć kiedy kuchnia była zamawiana?
-W środę u Pani byłam, miała być na piątek.
-(coś mi świta i eureka!) Ale to miał być projekt zrobiony tak?
-Tak. Miała Pani zadzwonić jak będzie gotowy.
-Projekt jest gotowy, był gotowy na piątek tak jak byliśmy umówieni, dzwoniłam nawet do Pani.
- Trzeba było dzwonić 10 razy, ja nie wiem co Państwo tam robią, kiedy tamtędy nie przejeżdżam to nikogo nie ma. Ja nie siedzę jak Pani przy biureczku, też prowadzę firmę i nie olewam klientów.
- Ale Proszę Pani ja Pani nie olałam, projekt jest gotowy, można go w salonie zobaczyć, umawiałyśmy się na Piątek na 14, prosiłam by dała Pani znać jeśli Państwo nie dadzą rady, projekt będzie gotowy można będzie go w każdej chwili zobaczyć.
-To jakiś śmiech na sali tak traktować klienta, powinna Pani 10 razy dzwonić aż do skutku.
-Proszę Pani ale my nie nagabujemy klientów, zdarza się, że klient się umawia na projekt a potem nie daje znać, że nie chce tego projektu.
-Siedzi Pani przy biureczku powinna Pani dzwonić aż odbiorę.
-Proszę Pani w międzyczasie mam innych klientów, inne projekty. Umówiłyśmy się, Pani nie przyszła, ja dzwoniła. Przykro mi. Projekt jest dostępny w salonie, zapraszam.

Pani rzuciła mi słuchawką. Po chwili zadzwoniła z prośbą o podanie numeru do szefa.

Jak to odbierać? Pani zepsuła mi nerwy, nie muszę już pić kawy bo ciśnienie mam podniesione. Pani zadzwoni do szefa i poskarży się na mnie, ale nie mam sobie nic do zarzucenia, mówiłam spokojnie, a Pani na mnie krzyczała. Pewnie chodzi jej o rabat. Bardzo często klienci tak się zachowują. Dlaczego? Dlaczego się nie szanujemy? Gdybym to ja umówiła się, że przyjdę do Pani z projektem do domu i Pani by na mnie czekała a ja bym nie dala znać, że przyjdę to czy to byłoby w porządku? Nie. Gdybym nie zadzwoniła do Pani, nie umawiała się na konkretną godzinę, lub po prostu o niej zapomniała, byłaby moja wina. Klient nasz Pan. Owszem. Ale nie potrzebny nam klient, który już na wejściu robi problemy, bo skoro teraz je robi to będzie je robił później, o byle pierdołę. Mylę się?
0

sobota, 11 lipca 2015

Keratynowe prostowanie włosów Alfaparf Lisse Design



Dzisiaj trochę z innej beczki. Od dłuższego czasu chodziło za mną keratynowe prostowanie włosów, w końcu postanowiłam je przetestować. Moje włosy są kręcone, bardzo szybko się puszą, jest ich dużo, mimo że przez lata poddawałam je wielu zabiegom jak prostowanie i farbowanie (rozjaśnianie by po chwili je przyciemnić). Moje włosy nie miały zemną łatwego życia. 

Oczywiście ja jak to ja, najpierw poczytałam opinie, zasięgnęłam porady u specjalisty, a ostatecznie koleżanka która robiła zabieg mi również poleciła Zestaw Alfaparf Lisse Design, za który zapłaciłam 85 zł + koszty przesyłki. 




Zestaw składał się z 3 produktów:


- szampon głęboko oczyszczający - 40ml
- fluid wygładzający - 60ml
- maska nawilżająca - 40ml
- instrukcja obsługi

Zabieg wykonała mi koleżanka, trwał ok 3h. Zabieg można wykonać w domu lub w salonie fryzjerskim, znajoma fryzjerka wykonując keratynowe prostowanie włosów, bierze 150 zł + trzeba kupić sobie zestaw i z nim przyjść. Więc jeśli ktoś może wam go wykonać to oszczędność pieniędzy. Zabieg jest czasochłonny. 

Najpierw myjemy włosy szamponem głęboko oczyszczającym, następnie włosy suszymy. Na suche włosy za pomocą pędzelka do farby nakładamy fluid wygładzający, równomiernie (pasmo po paśmie). Instrukcja mówi by podzielić włosy na cztery, my nakładałyśmy jak normalną farbę, zaczynając od dołu kierując się ku górze. 

Następnie włosy trzeba rozczesać, tu pojawia się problem ponieważ po szamponie oczyszczającym włosy są bardzo matowe, poplątane i ciężko sobie z nimi poradzić. W niektórych zestawach widziałam dodatkowo: 
- krem ułatwiający rozczesywanie (40 ml)

Nie wiem czy rzeczywiście się sprawdza, ponieważ w moim zestawie go nie było. Z fluidem wygładzającym siedzimy 20 minut. Następnie włosy suszymy. Nie spłukując wcześniejszego (lub dwóch w przypadku kremu ułatwiającego rozczesywanie) produktu z włosów suszymy je i przechodzimy do prostowania. Dzielimy sobie włosy na części i prostujemy bardzo małe pasma. Każde z pasm przeciągamy prostownicą nagrzaną do 220 st. ok. 6-8 razy. Po wykonaniu prostowania, włosy myjemy i nakładamy maskę nawilżającą, którą trzymamy 5 minut następnie spłukujemy. Możemy wysuszyć włosy. 
Po lewej włosy po umyciu, po prawej już po wykonaniu zabiegu:


Na drugi dzień po zabiegu:


A poniżej włosy po pierwszym myciu:


Jak widzimy po umyciu włosy nie są już tak błyszczące i gładkie jak po zabiegu. Nadal są proste ale nie bardzo proste, bardziej wyglądają jakbym użyła prostownicy. Kolor lekko się sprał, wychodzą jasne refleksy. Co najważniejsze 2 tyg przed i po zabiegu nie można farbować włosów.

By efekt utrzymał się dłużej należy używać kosmetyków z keratyną. Ja zakupiłam szampon i odżywkę z Alfaparf. Po szamponie włosy są matowe, natomiast odżywka sprawia że znów są gładkie. 

Ogólnie z efektu nie jestem zachwycona, ale jest dużo dużo lepiej niż wcześniej. Włosy się nie kręcą, nie puszą, nie muszę używać prostownicy. Wolałabym by zostały takie jak zaraz po zabiegu. Ale naprawdę nie można narzekać. 

Dużo dobrych opinii słyszałam o produkcie Encanto. Przetestuje go następnym razem. 

Jedno jest pewne napewno zostanę przy zabiegu i go powtórzę, bo nie muszę się męczyć z włosami. Zobaczymy tylko jak długo utrzyma się efekt, ponieważ keratyna stopniowo się wypłukuje.



0

czwartek, 9 lipca 2015

Parówki w cieście francuskim


Parówki w cieście francuskim inne niż zwykle. Przepis kiedyś znalazłam na jakiejs stronie, a że ostatnio mój Ł zażyczył sobie parówki właśnie w cieście francuskim, postanowiłam go zrealizować.
Przepis banalnie prosty, szybki i łatwy w wykonaniu.

Składniki:
-parówki 6 szt.
-opakowanie ciasta francuskiego,
-1 jajko + ulubione przyprawy

Ciasto rozkładamy, z parówek usuwamy folie. Parówki układamy na cieście francuskim, chodzi o to by ciasto owinęło całą parówkę, rogi sklejamy. Jedna paczka ciasta starcza na 6 parówek :)
Dodatkowo możemy parówkę owinąć kawałkiem sera a następnie w ciasto (tej opcji jeszcze nie próbowałam, ale brzmi smacznie:)) Przygotowane tak parówki nacinamy, nie do końca, można sobie ułatwić i po dwóch stronach parówki położyć słomki, wtedy nie przetniemy parówki zbyt mocno. Gdy parówka jest nacięta wyginamy ją w formie kola, a końce ciasta francuskiego sklejamy ze sobą. Smarujemy roztrzepanym jajkiem z ulubionymi przyprawami i wstawiamy na 20-25 min do piekarnika nagrzanego do 180 stopni.
Można podawać z sałatką, sosem czosnkowym, ketchupem i frytkami :)

P.S Następnym razem podam przepis na kilka domowych sosów :)

Smacznego życzy Pani Zołza
0

środa, 17 czerwca 2015

Ziemniakowe szaleństwo czyli Faszerowane Ziemniaki


Od dawna chodził za mną przepis na faszerowane ziemniaki. Jednak nigdy nie miałam na nie ani czasu, ani cierpliwości :) Dziś się udało. Zdjęcia niestety wyszły średnie i ziemniaczki nie wyglądają tak apetycznie jakie były w rzeczywistości, ale naprawdę polecam spróbować a zagoszczą na stałe w jadłospisie :)
Jako, że nie jestem profesjonalnym kucharzem i rzadko kiedy zwracam uwagę na ilości, gramy itp., podany przepis nie będzie ich zawierał:) Wszystko zawsze doprawiam do smaku i na oko :) Ziemniaki były przepyszne i bardzo sycące. Jedna osoba spokojnie naje się do syta 2-3 szt. Moja teściowa i mój Ł byli zachwyceni, muszę przyznać, że nawet ja byłam pod wrażeniem jak dobre wyszły, a ciężko mnie zadowolić pod tym względem :) Jak na Zołzę przystało jestem wybredna :)

Składniki:
7 dużych ziemniaków ( u mnie były młode)
Farsz (możecie użyć dowolnych składników, ze wszystkim smakują świetnie):
2 piersi z kurczaka
0,5 puszki kukurydzy
0,5 puszki pomidorów krojonych
1 duża cebula
2 łyżki koncentratu pomidorowego
kawałek sera żółtego + ser mozzarella w kulce

Przyprawy: do kurczaka (może być gyros itp.), imbir (bardzo często go ostatnio używam, ponieważ nadaje bardzo fajny smak mięsu), czosnek granulowany, sól, pieprz, zioła prowansalskie. 

Ziemniaki bardzo dokładnie myjemy, nie obieramy, następnie osuszamy, nakłuwamy widelcem z każdej strony. Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Ziemniaki smarujemy delikatnie pędzelkiem nasączonym w oleju. Piekarnik nastawiamy na 220 stopni (u mnie był termoobieg z grzaniem od dołu, na środkowym poziomie, ale lekko się przypiekły od spodu) na ok 45-60 minut. Co jakiś czas nakłuwamy ziemniaki i sprawdzamy ich miękkość. Muszą być bardzo mięciutkie by łatwo było usuwać miąższ. 

W tym czasie jak ziemniaki pieką się w piekarniku przygotowujemy farsz. Dobrze jest mięso wcześniej zamarynować i pozostawić na kilka godzin a najlepiej na noc w lodówce. Ja niestety nie miałam na to czasu więc moje mięso marynowało się 15 minut. Do marynaty użyłam wszystkich przypraw podanych wyżej, tak jak pisałam "na oko" z odrobiną oleju. Przykryłam folią i wstawiłam do lodówki. Mięso przed wrzuceniem na patelnie najlepiej wyjąć z lodówki, niech chwile postoi aż do zbliżenia się do temperatury pokojowej. W międzyczasie obrałam i posiekałam drobno cebule (żeby nie płakać zawsze wcześniej ją mocze w wodzie, a także namaczam deskę do krojenia). Cebule wrzucamy na patelnie, na mały ogień i solimy (szybciej się zeszkli) od czasu do czasu mieszamy. Do cebuli dorzucamy mięso, następnie dorzucamy pół puszki pomidorów krojonych (mogą też być świeże), pół puszki kukurydzy. Oraz dwie łyżki koncentratu pomidorowego. Całość gotujemy na małym ogniu, aż woda wyparuje. Jeżeli chcemy by całość była delikatniejsza możemy dodać odrobinę śmietany. Gdy farsz już jest gotowy odstawiamy go do ostygnięcia. Powinien on mieć zwartą i gęstą konsystencję. Parę razy jeśli mi nie wyszedł tak gęsty po prostu lekko go odcedzałam z nadmiaru sosu. 

Gdy ziemniaki są już gotowe, wyciągamy je delikatnie z piekarnika i nacinamy (gdzieś kiedyś widziałam nacięcia wzdłuż, mnie jednak było wygodniej wzdłuż i poprzek). Środek wyciągamy za pomocą małej łyżeczki  do miseczki, delikatnie sam miąższ bez naruszania skórki. Do tej miseczki dodajemy małą łyżeczkę masła oraz MIX sera, mieszamy i ugniatamy na jedną masę. Do każdego ziemniaka wkładamy najpierw trochę masy, następnie farsz oraz znowu wypełniamy ubytki masą, zamykamy skórką, a na wierzch sypiemy ser. 
Zapiekamy do momentu rozpuszczenia sera. 
Ja podawałam z sosem czosnkowym, ale idealnie sprawdzą się również z sosem ostrym lub z jakąś lekką sałatką.
Smacznego życzy Pani Zołza

P.S. zapomniałam napisać, że ser należy zetrzeć na tarce:) a mozzarelle jeśli jest w zalewie odsączyć i zetrzeć jak trochę obeschnie :)
0

Contact us