wtorek, 14 lipca 2015
Klient nasz Pan? czy zawsze?
Dzisiaj miałam dość nie miłą sytuację z klientką. Pani była u mnie w zeszłym tyg w środę, chciała projekt kuchni, wizualizację, zazwyczaj robimy jedną opcję jednak obiecałam zrobić Pani dwie. Umówiłam się z Panią na piątek na 14 i poprosiłam by dała znać jeśli miałaby się nie pojawić. Przyszedł piątek, Pani się nie pojawiła, projekt został wykonany. Zadzwoniłam do Pani jednak ta nie odbierała telefonu.
Dziś to jest wtorek Pani do mnie zadzwoniła. I tak wyglądała rozmowa:
-Dzień dobry Studio mebli kuchennych *****
-Ja dzwonie w sprawie kuchni. (cisza w słuchawce)
-Rozumiem, proszę powiedzieć czy chce Pani wycenę, czy w czym mogę pomóc?
-Zamówiłam u Państwa kuchnie i do dzisiejszego dnia nikt się nie kontaktował.
-Rozumiem, proszę poczekać sprawdzę to. Może podać mi Pani nazwisko?
- (tu pada nazwisko Pani)
(chwila ciszy z mojej strony, sprawdzam zamówienia, szukam, nazwisko nic mi nie mówi, w końcu trochę tych kuchni robimy, nie raz kojarzę po kolorze kuchni lub bo wyglądzie klienta)
-Proszę mi powiedzieć kiedy kuchnia była zamawiana?
-W środę u Pani byłam, miała być na piątek.
-(coś mi świta i eureka!) Ale to miał być projekt zrobiony tak?
-Tak. Miała Pani zadzwonić jak będzie gotowy.
-Projekt jest gotowy, był gotowy na piątek tak jak byliśmy umówieni, dzwoniłam nawet do Pani.
- Trzeba było dzwonić 10 razy, ja nie wiem co Państwo tam robią, kiedy tamtędy nie przejeżdżam to nikogo nie ma. Ja nie siedzę jak Pani przy biureczku, też prowadzę firmę i nie olewam klientów.
- Ale Proszę Pani ja Pani nie olałam, projekt jest gotowy, można go w salonie zobaczyć, umawiałyśmy się na Piątek na 14, prosiłam by dała Pani znać jeśli Państwo nie dadzą rady, projekt będzie gotowy można będzie go w każdej chwili zobaczyć.
-To jakiś śmiech na sali tak traktować klienta, powinna Pani 10 razy dzwonić aż do skutku.
-Proszę Pani ale my nie nagabujemy klientów, zdarza się, że klient się umawia na projekt a potem nie daje znać, że nie chce tego projektu.
-Siedzi Pani przy biureczku powinna Pani dzwonić aż odbiorę.
-Proszę Pani w międzyczasie mam innych klientów, inne projekty. Umówiłyśmy się, Pani nie przyszła, ja dzwoniła. Przykro mi. Projekt jest dostępny w salonie, zapraszam.
Pani rzuciła mi słuchawką. Po chwili zadzwoniła z prośbą o podanie numeru do szefa.
Jak to odbierać? Pani zepsuła mi nerwy, nie muszę już pić kawy bo ciśnienie mam podniesione. Pani zadzwoni do szefa i poskarży się na mnie, ale nie mam sobie nic do zarzucenia, mówiłam spokojnie, a Pani na mnie krzyczała. Pewnie chodzi jej o rabat. Bardzo często klienci tak się zachowują. Dlaczego? Dlaczego się nie szanujemy? Gdybym to ja umówiła się, że przyjdę do Pani z projektem do domu i Pani by na mnie czekała a ja bym nie dala znać, że przyjdę to czy to byłoby w porządku? Nie. Gdybym nie zadzwoniła do Pani, nie umawiała się na konkretną godzinę, lub po prostu o niej zapomniała, byłaby moja wina. Klient nasz Pan. Owszem. Ale nie potrzebny nam klient, który już na wejściu robi problemy, bo skoro teraz je robi to będzie je robił później, o byle pierdołę. Mylę się?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz